Epizod polski na Libanie

Nawet w szczegółach. Jedną z głównych przy­czyn, dlaczego Francja lewantyńska tak pochopnie porzuciła myśl oporu w 1940 r. była rywalizacja z Anglią, zawiść i nieufność kiedy u kresu XIII stule­cia skończyło się panowanie Franków na Lewancie, Plantagenet angielski boczył się srodze na francus­kich Kapetyngów. W erze mandatów Ligi, biura fran­cuskiego Komisariatu żyły wieloletnią już rutyną i nałogiem brytofobii. Chytry Arab eksploatował rywa­lizację znakomicie i wszelakim sposobem podsycał zawiści, podniecał wzajemną próżność. Po sromotnym upadku prestiżu Francji wśród miejscowych szcze­pów, odwzajemniono się Anglikom Dunkierką, i nie bacząc na grozę położenia, swary i intrygi, szły swym torem. Wysoki Komisarz Puaux nie uległ na­strojom. Zachował nieugiętą postawę antyniemiecką, wierność sojuszowi, wiarę w zwycięstwo. Po­prawny urzędnik wyniósł się z Syrii dyskretnie. Nie złorzeczył, Petainowi walki nie wytoczył, bo nie miał siły do niej, ani możliwości w swym dy­plomatycznym polu działania. Decydował korpus oficerski, który miał mocno w ręku kolorowe od­działy. Po zniknięciu Puaux tymczasowe rządy przejął młody i dynamiczny dyplomata Conti, wy­chowanek generacji, która pomiędzy dwoma woj­nami nadgniła nieco, spożywając nietrwałe, lecz słodkie owoce zwycięstwa ojców. Wnet mianowano wielkim komisarzem dawnego prefekta policji w Paryżu, M. Cniappe, figurę reprezentującą kierunek prawicowy, znany dobrze z lektury prasy provicliystowskiej spod znaku Abetza, jak „Gringoire“ itp. Miał wszystkie szanse spodobać się Niemcom, nie doleciał jednak dc Bejrutu utonąwszy w Morzu Śródziemnym w katastrofie lotniczej. Po dłuższej przerwie wylądował nareszcie z dużą pompą nowy wielkorządca, gen. Dentz. Jego rozum polityczny niewiele wychodził ponad przeciętne zdolności sierżanta zawodowego, za czym rządy sprawował Con­ti. W ciągu kilku miesięcy samodzielności zdążył porosnąć w piórka, nasiąknąć nordycką krzepą, i znał już dokładnie i ducha i każdą literkę rozejmu z Niemcami.

Za rządów Dentz — Conti wypadki w Syrii uwy­datniły znowu, do czego kraina ta przydać się mo­że. W Bejrucie zjawił się znany na całym wscho­dzie wojażer „Auswaertiges Amt“ minister peł­nomocny Hentig i jako doradca i kontroler władz francuskich, rozbił swoją kwaterę w szwajcarskim hotelu „Metropol“, gdzie niedawno jeszcze zasiada­liśmy w oficerskiej stołówce ze sztabem brygady. Był przy nim Herr Roser, do wojny sprzedawca aparatów fotograficznych w Kairze, obecnie zaś konsul i egzekutor klauzul rozejmu.

Hentig nie był homo novus. Jako młody sekre­tarz legacyjny zaznaczył się nie byle jako; był współtwórcą planu wielkiej kampanii niemiecko- tureckiej przeciw Indiom w r. 1915. Utartym szla­kiem, który znamy, wojska niemieckie i tureckie wyruszyć miały z Mezopotamii, wciągnąć Iran i za­palić tam walkę podjazdową, głównie zaś przeko­nać emira Afganistanu, aby ze swym wojskiem przyłączył się do ataku wspólnego przeciw Indiom. Klin, wbity tędy pomiędzy Rosję a posiadłości bry­tyjskie, więził ogromne siły obu mocarstw, odbierał Brytyjczykom cenne posiłki hinduskiego żołnierza i trafiał Imperium w najczulszy punkt. Marzyło się najbardziej awanturnicze zwycięstwo w stylu Ale­ksandra i Napoleona, po ich śladach. Turcy nie mieli ochoty, bali się megalomanii sprzymierzeńca i zazdrosnym okiem patrzyli na światoburcze jego zakusy. Wschodnim sposobem wymykali się i zwle­kali. Sztab w Berlinie nie miał dość sił i nie dał posłuchu planom Hentiga i Niedermayera. Z za­maszystego planu kampanii została dość skromna ekspedycja. Niedermayer i Hentig wyruszyli nie­dużą grupą.

Toteż gdy Niedermayer dotarł do Kabulu, nie miał dość siły, aby przekonać emira i skłonić go do marszu na Indie. I tak jednak zdziałał Nieder­mayer sporo, bo jego wyprawa sparaliżowała nie­małe siły rosyjsko – brytyjskie na długiej linii od Meszedu po Beludzystan. Hentig w lecie 1915 odłą­czył się od zagonu Niedermayera w okolicy Hindu­kuszu, przebił się stamtąd do Chin, skąd powrócił do Niemiec w 1916 r.

Jest rzeczą chyba niezwykłą, iż tenże Hentig, po przerwie lat 25, zaczyna z Bejrutu realizować tę sa­mą koncepcję indyjskiej kampanii, może nawet na większą skalę. Miast bowiem wątpliwego sprzy­mierzeńca Turcji, tym razem Japonia obiecywała nacisk na Indie od drugiej ściany, nie lada groza. Fantastyczna impreza Hentiga brała znów początek od Bagdadu, z kraju tysiąca i jednej nocy, gdzie rozegrał się akt pierwszy Wiosną 1941 wzniecił Raszid Ali za sprawą Hentiga rewoltę w wojskach Iraku. Cuderr. tylko udało się znikomym siłom bry­tyjskim bunt ugasić, głównie dzięki sukursowi lot­nictwa. Przeciwko samolotom RAF‘u ruszyła na po­moc Raszid Aliemu Luftwaffe. Gen. Dentz dał jej na syryjskich lotniskach gościnę i benzynę. Maga­zyny syryjskie zasobniejsze po rozbrojeniu części Francuzów opróżniano, ładując co się tylko dało na pomoc irackim sojusznikom v. Hentiga. Riposta brytyjska na jego knowania wkrótce nastąpiła. Aby unieszkodliwić Niemca, trzeba było uprzątnąć z Sy­rii rządy Vichy i Dentza.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *