O niekontrolowanych uczuciach i nieprzemyślanych działaniach

Wiek XVIII jest nie o wiele rozsądniejszy. Odilon Schreger (w Studiosus Joviaiis, Pedeponti 1755) pisze:             „Dlaczego człowiek jest cięższy na czczo niż po jedzeniu?“ i odpowiada:   „Ponieważ przez pokarm rozmnażają się duchy, które z powodu swej eterycznej i ognistej natury czynią ciało lekkim“.

Niestety, nowoczesność nie wykorzeniła doszczętnie okrutnych zabobonów. O samosądzie nad czarownicami na naszej wsi na przełomie XIX i XX wieku opowiada Orzeszkowa w powieści „Dziurdziowie“ i znakomity pisarz rosyjski Kuprin w powieści „Olesia“.

Istnieją oczywiście mniej szkodliwe, choć również nie przynoszące zaszczytu zabobony, na przykład wspomniana poprzednio obawa „trzynastki“. Nie wszystkim może wiadomo, że w Łodzi przed wojną nie istniał tramwaj numer „13“. Obawiano się, że uruchomienie go spowoduje łańcuch katastrof i opowiadano sobie że w Warszawie na linii numer „13“ zdarzyło się kilka nieszczęśliwych wypadków, po czym linię przenumerowano

Dziś pokrzywdzona „13“ kursuje po Łodzi na równi z innymi tramwajami, stale jest zatłoczona. I – o dziwo! — to zerwanie z przesądem wcale nie odbiło się szeregiem katastrof w życiu łodzian.

Zabobony i przesądy nie tylko zanieczyszczają atmosferę życia codziennego, lecz i wkradają się na teren nauki.

Hipparch, Ptolemeusz, a nawet Kopernik, — nie mogli sobie wyobrazić, że planety, jako ciała niebieskie, mogą przebywać inne drogi niż doskonale koliste: „nie wypadałoby“ im posuwać się na przykład po elipsie. Dopiero potrzeba było Keplera, by zerwał z tym przesądem i podjął się dokładnego zbadania dróg planet. Ale i on, mimo że ustalił drogi eliptyczne planet, nie wolny był od innych przesądów, na przykład że planety poruszane są przez specjalnie delegowane do tego duchy.

Niełatwo uwolnić się od przesądów i zabobonów Do nich należy przekonanie Arystotelesa, że przedmioty „szukają“ wyznaczonego sobie miejsca we wszechświecie; przekonanie uczonych starożytnych a nawet jeszcze Galileusza, że przyroda „boi sie” próżni: wiara Paraceisusa w „archeusty”, to jest w duchy, zwalczające choroby w organizmie zwierzęcym — itd….

Jezuita Clavius (1581) i słynny astronom Tycho Brache (1546 — 1601) sprzeciwiali się uznaniu poglądu heliocentrycznego Kopernika z tej racji, że podwójny ruch Ziemi i nieruchomość Słońca są sprzeczne z nauką Pisma Świętego, wyrażoną niedwuznacznie w wielu miejscach. Prace zwolenników Kopernika określano jako „stultae et absurdae in philosophia“ („głupie i niedorzeczne z punktu widzenia filozofii“). Twierdzenie, że Ziemia krąży wokół Słońca, uważano za „formaliter haereticum”, a to, że „Ziemia ma podwójny ruch“ za fide erroneum“ („błędne z punktu widzenia wiary“).

Jak dalece wszelka nowa myśl napotyka na mur nieufności i przesądu, nawet wśród ludzi myślących naukowo, o tym świadczy stosunek Królewskiego Towarzystwa Naukowego w Londynie do wciąż napływających protokółów odkrywcy mikrobów Leeuwenhoeka. Przez długi czas znakomici Członkowie tego Towarzystwa wzbraniali się nie tylko przed uznaniem jego epokowych obserwacji, lecz nawet przed próbą ich sprawdzenia, twierdząc z dumnym przekonaniem, iż im na pewno wiadomo, że roztocz serca jest najmniejszą na świecie istotą stworzoną przez Boga.

Te pod wpływem niekontrolowanych wierzeń powzięte przesądy na długie wieki zahamowały postęp nauki, bądź zwracając badania w fałszywym kierunku, bądź je w ogóle udaremniając.

A jak zakwalifikujemy stanowisko niektórych lekarzy wobec wynalezionej przez Mieczników* maści kalomelowej, przynoszącej znaczną ulgę syfilitykom?

Nie trzeba leczyć syfilityków, mówili oni, bo syfilis jest następstwem wyuzdania, więc jest grzechem zasłużonym. A zresztą ukazanie ludzkości tak prostego środka, zwalczającego syfilis, zachęciłoby ludzi do rozwiązłości płciowej…

Rozumowanie to pozostawiam bez komentarzy.

Przesądy w życiu codziennym są nie mniej szkodliwe. Pomyślmy, czy nie wyrządzamy krzywdy jednostkom a pośrednio i społeczeństwu, gdy na przykład poddajemy się przesądowi, że człowiek rudy jest chytry, zezowaty — podstępny, a garbus — złośliwy.

W Ameryce istnieje przesąd, że Murzyn jest człowiekiem niższego rzędu. Przesąd ten szaleje zwłaszcza w stanach południowej U. S. A., gdzie rozwija najintensywniej swą krwawą działalność zbrodniczy związek tajemny Ku-Klux-Klanu, mający na celu tępienie Murzynów. Zwolennicy i sympatycy tej organizacji zapatrują się na Murzyna jako na coś pośredniego między małpą a człowiekiem białym.

Zwierzęce uczucie nienawiści rasowej, a pewnie też egoistyczne, tchórzliwe względy natury całkiem materialnej (obawa niebezpiecznej konkurencji) zaślepiają przeciwników Murzynów o tyle, że nie widzą (lub raczej nie chcą widzieć), jak wielu wybitnych uczonych, pisarzy, malarzy i artystów scenicznych wydali Murzyni pomimo niesłychanie ciężkich warunków życia i pracy.

Warto sięgnąć do korzenia tego błędnego i szkodliwego rozumowania, które prowadzi do przesądów i zabobonów. Warto sobie zadać pytanie, jak się wytwarzają i umacniają w bezkrytycznym umyśle owe nieuzasadnione, często okrutne i antyspołeczne podstawy i wierzenia.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *