Między Wolterem a penicyliną

W roku 1929 odkrywa penicylinę Fleming. Historia jej jest dziś szerokim kołom znana. Ale i z grupy streptothrix niektóre zapowiadają się bardzo ciekawie, zwłaszcza antybiotyk zwany streptomycyną (Waksman,’ Woodruff), z którego przyszłością wiązane są nadzieje leczenia gruźlicy.

Badanie i wyosabnianie tzw. antybiotycznych drobnoustrojów, działających antagonistyczn.S w stosunku do innych, staje się nowym działem mikrobiologii. Określenie „antybiotyk“ zaproponowane zostało przez Waksmana. Pochodzi ono od pojęcia antybioza, wprowadzonego przez Pasteura i Jouberta, a będącego przeciwieństwem „symbiozy“.

Siła działania antybiotyków jest znacznie większa od dotychczas poznanych jakichkolwiek środków bakteriobójczych. Działają one w bardzo wysokich, milionowych rozcieńczeniach. Najsilniejszymi są penicylina i aktinomycyna A., blisko nich stoi gramicydyna: nieco słabsze są strepto- i pro-aktinomycyna oraz kwas helwolinowy.

Duże niestety różnice zachodzą pomiędzy penicyliną a innymi antybiotykami, jeśli idzie o ich toksyczność. … Z powodu dużej toksyczności innych antybiotyków nie można ich, mimo wybitnego antybakteryjnego działania, stosować w lecznictwie inaczej aniżeli miejscowo. Można jednak przypuszczać, że dzięki intensywnym badaniom, którym poświęca się wielu wybitnych mikrobiologów i biochemików, uzyskamy wkrótce nowe związki o podobnie małej toksyczności jak penicylina, które uzupełnią braki naszego lecznictwa. Chodziłoby tu przede wszystkim o grupę pałeczek gramujemnych i prątków kwasoodpornych, tak ważnych z epidemiologicznego punktu widzenia“.

Przytoczyłem fragment z „Goga“, kolekcji dowcipnych nonsensów i z „Penicyliny“, która interesuje poważny świat lekarzy, biologów oraz chemików.

A teraz raz jeszcze przejrzę całość i spróbuję odtworzyć punktami kompozycję felietonu. Zrobię to modo discipulorum:

Więc:

1)            autor cytuje Woltera, który we właściwy sobie sposób wywodzi, że wszystko z konieczności istnieje dla najlepszego celu;

2)            autor per contrapositionem wykazuje na licznych przykładach, iż wszystko istnieje dla najdalszego (logicznie) celu i że świat stoi twardo na głowie;

3)            zabawa w paradoksy każe uczciwemu autorowi przyznać, że mistrzem w niej jest raczej Papini ze swoim Gogiem;

4)            krótka refleksja nasuwa autorowi podejrzenie, że niektóre paradoksy z czasem przestają być nimi i obracają się w wielkie prawdy naukowe;

5)            celem przeprowadzenia dowodu autor zestawia urywek z „Goga“ z fragmentem „Penicyliny“ Kuryłowicza, wykazując figlarnie, że Papini pisząc kpinkę powiedział wielką biologiczną prawdę. Choroba najlepiej zwalczy chorobę!

6)            w tym punkcie autor powinien był dać zakończenie. Ponieważ tego nie uczynił, robi to teraz stwierdzając, że można by Papiniego posądzić o duży zasób wiedzy i znajomość faktów, o których wspomina Kuryłowicz (Catani, Pasteur, Bouchard). datujących się wcześniej od Goga. Teza ta nie wytrzymuje jednak próby z chwilą, gdy się weźmie pod uwagę, że zwariowana teoria zwariowanego dra Olafsona umieszczona została w panopticum zwariowanych pomysłów, jakim jest Gog. Gdyby Papini znał i brał poważnie odkrycia wymienionych uczonych, nadałby kpince inny charakter;

7)            autor poleca Woltera i Papiniego łaskawej pamięci i uwadze czytelników, mniema atoli, iż penicylina cieszy się znacznie większą popularnością wśród szerokich mas.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *