Trójwymiarowe kino

Parą stereoskopową nazywamy dwa obrazy, przeznaczone jeden dla jednego, drugi dla drugiego oka. Otrzymać je możemy różnymi sposobami, nie przedstawiającymi większych trudności. Np. martwą naturę możemy wykonać zwykłym aparatem fotograficznym, kolejno z dwóch punktów. Pary takie możemy otrzymać przy pomocy specjalnych aparatów dwuobiektywowych, lub też za pomocą nasadki lustrzanej, czy też pryzmatowej, na jednym obiektywie. Istnieją nawet tacy malarze i rysownicy, którzy potrafią wyczarować takie pary stereoskopowe pędzlem, lub piórkiem.

Stereoskopem nazywamy przyrząd, służący dla oddzielnego pokazania każdego z obrazów pary stereoskopowej, dla każdego oka, a jednocześnie łączący je w jedno wyobrażenie przestrzenne (trójwymiarowe).

W r. 1850 Dawid Brewster zastosował do tego celu pryzmaty soczewkowe i jego konstrukcja przetrwała bez większych zmian aż do dnia dzisiejszego. Nie będziemy tu przytaczali całego szeregu innych sposobów rozwiązania widzenia stereoskopowego. Najprostszym, domowym sposobem, jest zastosowanie dłoni — linijki, lub kartki papieru, które ustawiamy w ten sposób przed oczami, aby zakrywały obraz nieprzeznaczony dla danego oka, a pozwalały widzieć tylko właściwy. I tak, jak w naszym ćwiczeniu z dwoma szpilkami, przy pewnej wprawie, możemy uzyskać połączenie się pary stereoskopowej w jedno trójwymiarowe wyobrażenie. Sposobu tego radzę użyć do wszystkich par stereoskopowych tutaj zamieszczonych.

Sposób „linijkowy“ dał wyjście do ciekawego rozwiązania oglądania obrazów stereoskopowych bez indywidualnych przyborów. Wyobraźmy sobie, ustawiony przed ekranem rodzaj rusztu, złożonego z cienkich, czarnych, pionowych, w równych odstępach ułożonych linijek, przy czym szczeliny pomiędzy linijkami nie mogą być szersze od tych linijek.

Na ekran tak przesłonięty rzutujemy z pewnej odległości jeden z obrazów pary stereoskopowej. Obraz ten, otrzymany na ekranie w postaci wąskich pasków i cieni rusztu między nimi, możemy zobaczyć tylko w tych momentach, kiedy oko nasze znajduje się na jednej linii ze szczeliną i jej śladem świetlnym, czyli paskiem obrazu. W innym miejscu obraz całkowicie ginie, gdyż widzimy czarne linijki rusztu i jego cienie. Jeśli z drugiego punktu będziemy rzutowali drugi obraz pary stereoskopowej, tak aby trafił właśnie na te cienie — a odległości obiektywów rzutnika dopasujemy do odległości międzyocznej — to jednym okiem będziemy mogli zobaczyć tylko jeden obraz, a drugim tylko drugi. Jeśli linie rusztu zwęzimy tak dalece, że oko nasze już ich nie będzie rozróżniać tak jak nie dostrzega siatki w kliszy drukarskiej — wówczas obydwa obrazy zleją się bez żadnego z naszej strony wysiłku — w jeden trójwymiarowy.

Jeśli zamiast ekranu użyjemy papieru światłoczułego, możemy uzyskać tą drogą zdjęcia, które następnie przez takiż ruszt oglądane dadzą wrażenie stereoskopowe.

Strefy widzialności tzn. miejsca z których można taki obraz oglądać, znajdują się w płaszczyźnie równoległej do rusztu, a przechodzącej przez obiektywy rzutników. Wielkość ich i ilość zależna jest od gęstości rusztu i od jego oddalenia od ekranu.

Zastosowanie takiego rusztu dla celów projekcji masowej, np. kinowej, było by niepraktyczne, gdyż konieczność rozmieszczenia oczu widzów w płaszczyźnie do tego rusztu równoległej, zmuszała by albo sadzać jednych nad drugimi, albo też ekran umieszczać ponad głowami.

POŁOŻYĆ STREFY WIDZIALNOŚCI NA ŁOPATKI!

W roku 1935 uczony i wynalazca radziecki S. Iwanow przedstawił rozwiązanie „położenia“ stref widzialności pod żądanym kątem nachylenia widowni, pozostawiając ekran na swoim miejscu. W tym celu przekształcił on ruszt pionowy — na tzw. perspektywiczny. Płaszczyznę rusztu odchylił od ekranu o pewien kąt, wszystkie zaś linie rusztu wyprowadził promieniście z jednego punktu, leżącego na przecięciu płaszczyzny ekranu z rusztem. Strefy widzialności uzyskane w ten sposób rozłożone są w kształcie wachlarza na płaszczyźnie, przechodzącej przez punkt zejścia linii rusztu i przez środki obiektywów projektora.

Podnosząc lub opuszczając projektor, lub też zbieg rusztu z ekranem możemy zupełnie dowolnie ułożyć płaszczyznę widzenia na wysokości oczu widzów i stosownie do nachylenia sali.

Jeżeli ruszt taki wykonamy z elementów o przekroju mniejszym aniżeli zdolność widzenia naszego oka z odległości pierwszego rzędu krzeseł, wówczas poszczególne jego elementy nie będą widoczne dla żadnego z widzów — całość natomiast przedstawiać się będzie jako pewnego rodzaju mgiełka.

Ze względów na dokładne rozdzielenie obrazów, przeznaczonych dla każdego oka oddzielnie — metodą doświadczalną stwierdzono, iż stosunek szczeliny do części nieprzezroczystej winien wynosić 1 : 3. Miało to słabą stronę, gdyż ruszt taki pochłaniał a/4 światła rzucanego. Dlatego też przez wynalazcę został nazwany rusztem światłochłonnym. Pierwszy ruszt tego rodzaju o wymiarach 110 X 70 cm. wykonany został drogą deformacji fotograficznej rusztu równoległego, na szkle, pokrytym emulsją światłoczułą w 1937 roku. Następnie po różnych próbach przystąpiono do budowy wielkiego rusztu o rozmiarach 3×25 x 5,00 m. dla kinoteatru „Moskwa”.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *