O białych kwiatach i siwych włosach

Opowieść o koloidach jest barwna, porywająca i zarazem nużąca. Jest bowiem i rozległa. Zaledwie poruszyliśmy najważniejsze motywy i to najpobieżniej. Jeszcze trzeba by może wspomnieć o wzajemnych zależnościach rozmaitych stopni rozproszenia cząstek czy cząsteczek. Fakty te powiązać trzeba ze sposobami uzyskiwania określonych układów roz­proszonych. Koloid otrzymać można z grubej za­wiesiny przez wysubtelnienie cząstek (metody dys­persyjne) albo z roztworów molekularnych przez częściowe skupienie cząsteczek (metody kondensa­cyjne). Koloid, którego cząstki skupiają się w więk­sze agregaty tworząc zawiesinę, koaguluje. W wy­jątkowych wypadkach cząstki koloidalne mogą wy- subtelnieć — przechodzą wtedy w cząsteczki (disolucja).

Dobrze znanym jest koloid, który nazywa się kle­jem. Jego łacińskie imię stało się po prostu rodo­wym nazwiskiem całej wielkiej rodziny koloidal­nych układów (colla — klej)

Jeśli niniejsza nerwowa gawęda o koloidach wy­da się uczonym w pismach czytelnikom zbyt po­bieżną, raczą uwzględnić znużenie bardziej ubogich w tym względzie. Niczym nieuzasadnione gadul­stwo autora zaczyna ich już niepokoić. Tym bar­dziej że trzeba jeszcze zajrzeć na chwilę do ency­klopedii chemii koloidów. Tym bardziej jeszcze, że trzeba by już skręcić ku zapowiedzianemu temato­wi i usprawiedliwić obiecujący i ekstrawagancyjny tytuł niniejszej opowieści.

Łatwiej powiedzieć co nie jest koloidem, aniżeli co nim jest. W zależności od warunków najbardziej zaprzysiężony krystaloid, rozpuszczający się mole­kularnie, pozwala rozpraszać się koloidalnie — i na odwrót. Zdecydowanie koloidalne białko w dobra­nych okolicznościach krystalizuje. Sól kuchenna, idealny krystaloid, rozpraszamy koloidalnie w ete­rze.

Typowymi koloidami zwierzęcego łub roślinnego pochodzenia są tkaniny, które nosimy. Ściślej mó­wiąc są to skoagulowane koloidy, czyli gele (żele). Wełna, bawełna, jedwab naturalny czy sztuczny. Tkaniny najczęściej barwimy. W większości tych przypadków barwniki mają również charakter ko­loidalny. Także i procesy barwienia często są po prostu wykorzystaniem ciekawych procesów koloidowo-chemicznych. Skóra naszych butów (także i wytwornych damskich pantofelków) to gel zwierzęcej progenitury, bardzo blisko spokrewniony z prototypem wszelkich koloidów- żelatyną. Garbowanie skóry przeprowadza się przy pomocy rozmaitych substancji chemicznych. Większość z nich np. tanina, bejce chromowe itp. Przygotowuje się w stanie koloidalnego rozproszenia.

Krzesło, na którym siadamy, zrobiono z drewna. A drewno to celuloza (błonnik), występująca prawie wyłącznie w formie koloidalnej. Klej łączący fragmenty krzesła to klasyczny kaloid. Papier, tak cierpliwie znoszący to wszystko co na nim piszą, t znowu głównie błonnik, a więc kaloid. Często zaprawia się go szkłem wodnym lub suspensjami —żywicznymi — kaloidy! Układem koloidalnym jest ; atrament, którym wypisujemy co trzeba i czego należałoby unikać. Substancją koloidalną jest plastyk, z którego zrobiono nasze wieczne pióro. Koloidem także jest …

Jedną z właściwości koloidów jest zdolność pęcz­nienia. Właściwość pęcznienia drewna wykorzy­stywali starożytni Egipcjanie do rozsadzania skał.

Na punkcie koloidów można popaść w pewnego rodzaju manię prześladowczą. Na cokolwiek rzucimy okiem to prawie zawsze jakiś kaloid. Kaloidy na codzień i w święta.

Technika wykorzystuje często kaloidalne właści­wości ciał. Większość np. smarów to typowe koloi­dy. Jest nim także grafit, zwłaszcza gdy otrzymy­wany jest do celów smarnych wspaniałą metodą Achesona. Rozpraszany jest koloidalnie w wodnym ośrodku dyspersyjnym (preparat „Aąuadag“) lub oleju mineralnym („Oildag“).

Acheson opowiada, że pomysł otrzymywania sub­telnie rozproszonego grafitu zaczerpnął …. z biblii. Albo raczej z zawartych w niej opisach o sposobach otrzymywania przez starożytnych Egipcjan szcze­gólnie dobrych cegieł. Aby uzyskać dobrze rozro­bioną glinę dodawali do niej wywary ze słomy lub podobne płyny zawierające taninę (koloid!). Ache­son wykorzystał tą ideę przy rozcieraniu grafitu, kiedy chodziło o jego koloidalne rozproszenie. Przy rozcieraniu grafitu dodawać polecił taniny. Silnie uwodniona tanina pokrywa natychmiast subtelne cząstki grafitu (koloid ochronny) uniemożliwiając ich koagulację. Pamiętać trzeba, że grafit jest tym lepszym smarem, im jest staranniej roztarty, im jest lepiej koloidalnie rozproszony.

Podobnie i metale koloidalnie rozproszone speł­niają piękne i odpowiedzialne zadania w życiu praktycznym. Czerwienią soczyste szkło rubinowe, sączące słońce przez witraże do mrocznych wnętrz czcigodnych katedr gotyckich, zawdzięcza swą bar­wę złotu — złotu rozproszonemu koloidalnie w szkle.

Wszystkie panie domu i wszyscy ludzie techniki (a więc prawie „cała“ ludzkość!) zna ultramarynę. Ten piękny zazwyczaj niebieski barwnik jest che­micznie biorąc glinokrzemianem zawierającym siar­kę. Zazwyczaj jest niebieski, może być i bezbarw­ny, szary, żółty, czerwony, zielony. Fakt ten był przedmiotem przewlekłych dysput naukowych mię­dzy fachowcami. Skąd ta rozmaitość zabarwienia, dlaczego powstaje i kiedy? W końcu zaniechano debaty wyjaśniając zjawisko rozmaitym stopniem koloidalnego rozproszenia siarki. Jest wiele poważ­nych przesłanek, które podtrzymują ten pogląd.

Proces wiązania cementu jest także zjawiskiem koloidowo – chemicznym. Nawet tak prosty che­micznie proces wiązania gipsu ma oblicze koloi­dalne.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *