O jednolitości zasadniczych procesów życiowych

Ryby  z grupy płastug (Heterosomata) są szczególnymi mistrzami, nie tylko jeśli chodzi o samą zmianę barwy jako taką, ale także w dziedzinie przystosowania się do podłoża. Nie wszyscy zapewne, którzy spożywają przedstawicieli bałtyckich gatunków tych ryb, znanych pospolicie pod nieco dwuznaczną nazwą fląder, wiedzą o osobliwych zdolnościach owych spłaszczonych mieszkańców dna morskiego. Dorosłe „flądry“ przebywają w znacznej odległości od brzegu, młode natomiast leżą często na mulistym lub piaszczystym dnie w miejscach Zupełnie płytkich, tak że brodząc w lecie wzdłuż wybrzeża na granicy lądu i wody, możemy często natknąć się na nie. Zauważymy je jednak dopiero wtedy, gdy spłoszone poderwą się do ucieczki — tak znakomicie bowiem naśladują barwę podłoża.

A już niektóre egzotyczne gatunki płastug potrafią dokazywać takich cudów, że ludzie Średniowiecza na pewno posądziliby je o związek z diabłem, gdyby tylko wiedzieli o ich umiejętnościach. Ryby te, leżąc np. na gruncie zielonym, żółtym, czerwonym lub niebieskim, potrafią stopniowo przybierać podobny kolor. Umiejętność taką możemy sobie jeszcze jako tako wytłumaczyć: ryba widocznie widzi barwę panującą w otoczeniu i odpowiednio do tego kurczy lub rozszerza właściwe komórki barwnikowe. Znacznie trudniej już zrozumieć, w jaki sposób płastuga przystosowuje się wyglądem do piasku zmieszanego z grubych ziaren jasnych i ciemnych. Przybiera ona w tych okolicznościach wygląd nakrapiany, innymi słowy — niektóre chromatofory skóry kurczą się, podczas gdy inne rozszerzają się. W jaki sposób komórki, leżące obok siebie i podlegające poza tym jednakowym wpływom, otrzymują tak sprzeczne rozkazy? Nie sposób na to odpowiedzieć. Jeszcze większym szacunkiem napawa nas płastuga, gdy leżąc na sztucznym podłożu czarnym, ale zaopatrzonym w regularne białe groszki, przybiera po pewnym czasie dość dokładnie taki sam wzór.

Grupki małych komórek w skórze niewielkiej ryby, to sprawa zda się drobna tylko. A jednak umysł badacza napotyka się tu znowu na nieprzebyty mur, za którym kryje się nie poznana tajemnica życia.

Wiemy tylko tyle, że do melanoforów skóry rybiej dochodzą włókna nerwowe, przynosząc bodźce do skurczu lub rozszerzenia. Najprawdopodobniej mamy tu do czynienia z odgałęzieniami układów nerwowych, współczulnego i błędnego. Oba te układy unerwiają cały szereg narządów wewnętrznych, przy czym na ogół przeciwstawiają się sobie we wszelkich działaniach. Tak np. zakończenia nerwowe współczulne pobudzają komórki barwnikowe do skurczu, zakończenia zaś układu błędnego powodują rozszerzanie się tych komórek.

U innych niż ryby zwierząt, udział nerwowy w regulacji zmiany barwy jest o wiele mniej jasny. U skorupiaków i owadów np., mimo stosowania najbardziej zmyślnych metod badawczych, nie udało się dotąd w ogóle wykazać połączenia komórek barwnikowych z układem nerwowym. Te ostatnie są tu więc najprawdopodobniej nieunerwione. Jedyną więc drogą, którą w tym wypadku można przekazywać rozkazy komórkom barwnikowym, to wysyłanie ku nim prądu krwi, zawierającego odpowiednie hormony.

Hormony więc są na ogół najważniejszymi regulatorami stanu komórek barwnikowych. Wiemy już, że przysadka wydziela hormon melanoforowy, powodujący rozszerzenie melanoforów. U niższych kręgowców wytwarza się on w tzw. pośrednim płacie przysadki, położonym między płatem przednim i tylnym tego narządu. Uszkodzenie go, lub wycięcie, pociąga za sobą trwałe z jaśnienie zwierzęcia, które traci całkowicie zdolność zmieniania koloru skóry.

Znaleziono pewnego razu żabę, która swą bladą skórą odbijała bardzo wybitnie od swych towarzyszy. Po śmierci zwierzęcia zauważono, że płat pośredni przysadki został u niego zniszczony przez pewne pasożyty. W ten sposób natura sama niejako wykonała doświadczenie, które ułatwiło wykrycie roli przysadki dla zmiany barwy.

Właściwości hormonu melanoforowego są bardzo osobliwe. Cechuje go przede wszystkim ogromnie szeroki zakres działania, czyli, inaczej mówiąc, znaczny brak specyficzności gatunkowej. Pobrany z ustroju jakiegokolwiek kręgowca, może działać na melanofory każdego z wymienionych dotychczas przez nas zwierząt. Nie dziwi nas może tak bardzo, że przysadka żaby zawiera hormon działający na melanofory jakiegoś innego płaza, np. meksykańskiego aksolotla, boć i ten ostatni sam wytwarza podobny hormon i jego komórki barwnikowe w normalnych warunkach też ulegają jego działaniu. Skorupiaki natomiast, oraz owady, są to zwierzęta niższe, bezkręgowe, które nie posiadają przysadki mózgowej. Ich komórki barwnikowe w normalnym życiu nigdy więc nie stykają się z hormonem melanoforowym. Mimo to, zastrzyk zawiesiny przysadki powoduje u patyczaka, czy krewetki, ściemnienie ciała wskutek rozproszenia ziarenek barwnika.

Nierozwiązaną zagadkę stanowi również znaczenie hormonu melanoforowego dla życia zwierząt ssących i człowieka. Mimo, że istoty te nie posiadają wcale zdolności szybkiej zmiany barwy, przysadka ich wytwarza wcale znaczne ilości tego hormonu. U człowieka, w miejsce zmarniałego płata pośredniego, produkcją hormonu melanoforowego zajmuje się tylny płat przysadki. Wykrycie tego hormonu u człowieka nie było pozbawione posmaku pewnej sensacji naukowej. Rozpoczęła się natychmiast ożywiona dyskusja co do znaczenia tego faktu. Wśród różnorodnych opinii nie brakło i takiej, według której, hormon ten u człowieka miałby być wytwarzany zupełnie bezużytecznie. Podstawą tego mniemania była okoliczność, że przez długi czas nie zdołano wykryć absolutnie żadnego działania tego hormonu na ustrój ludzki.

Jak wiadomo, ciało człowieka, w jego dzisiejszej postaci, stanowi wynik ewolucji, czyli rozwoju szczepowego, który wyszedł z postaci zwierzęcych, różniących się wielce od człowieka. W miarę jak kształtował się człowiek jako gatunek, niektóre narządy jego zwierzęcych przodków stawały się bezużyteczne i ulegały zanikowi. Otóż anatomia umie odnaleźć w ciele człowieka pozostałości po takich organach w postaci tzw. narządów szczątkowych. Nie spełniają one żadnej czynności i istnienie ich ogranicza się niejako do wspomnienia dawnych czasów, kiedy to praojcowie nasi mieli inne wymagania życiowe niż my. Niektórzy z nas przypominają sobie zapewne, że pierwsi wyznawcy teorii ewolucji, jak Darwin i inni, od razu wysunęli istnienie narządów szczątkowych jako dowód prawdziwości swej nauki. Takim narządem szczątkowym u człowieka jest np. wyrostek robaczkowy jelita ślepego.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *