Fizjologia twórczości

Kawę odkryli mnisi koptyjscy. Mając w pewnych okresach przepisane modły czterdziestogodzinne, walczyli z sennością i ulegali jej ku swemu upokorzeniu, aż pewnego dnia któryś z nich zauważył, że kozy obiadające owoce pewnego krzewu, okazują niepospolitą rześkość. Zaczęto zrywać te owoce, gryźć, prażyć, wreszcie pić w odwarze. To była kawa. Do Europy przyszła późno. W obozie tureckim pod Wiedniem niejaki Kulczycki, żołnierz Sobieskiego, znalazł kilka worków i założył pierwszą kawiarnię w Wiedniu. Do dziś obchodzi się tam jego rocznicę. Lecz trzeba czytać co o kawie pisali ludzie XVIII wieku — Voltaire, Diderot. Był to czas kiedy na stole pisarzy dymiły pierwsze filiżanki. Nie znajdowano słów na wyrażenie podziwu dla wybornych zalet kawy. Dawała rozkosz, wesele, rozbudzenie ducha, uśmierzenie bólów- W Weimarze, w domu Schillera z pietyzmem stawiano na stole filiżankę, w której żona podawała mu ów „cudowny dar Arabii szczęśliwej“. Balzac tworzył kawą, czuje się w jego stylu jej podniecający war. Powiedziano o nim: żył 50.000 filiżanek kawy i umarł na 50.000 filiżanek kawy, co, zdaje się, obliczono za nisko.

Po dwóch wiekach, wszedłszy w powszechne użycie, kawa straciła nieco rozgłosu, lecz zachowała swoje wysokie zalety. Nawet wino nie może się z nią równać. Kawa nie staje między naszym umysłem a rzeczywistością, nie narusza mechanizmu naszej wyobraźni, nie wprowadza nowych czynników do naszego odczuwania. Pozostawia nam całkowitą niezależność, potęgując tylko wytrwałość w natężeniu myśli, która staje się lekka i nieskrępowana, rozpraszając znużenie ze wszystkim co ono przynosi, jak apatia, nieufność w swoje siły, rozterki i zgryzoty z urojonych przeszkód i trudności. Niektórzy jednak, jak Aldous Huxley, znajdują tę samą pomoc w mocnej herbacie.

Przybyła ona do Europy w r. 1610 na statku holenderskiego Wschodnio-Indyjskiego Towarzystwa i w ciągu jednego pokolenia podbiła niemal całą Europę. Addison i Steele zapewnili jej sławę w literackich kołach Anglii. Charles Lamb uwielbiał herbatę prawie jak Chińczyk. W Chinach weszła ona do poezji w ósmym wieku, i odtąd pozostała jednym z najdziwniejszych źródeł natchnienia. Zarówno tam jak i w Japonii jest ona czymś więcej niż napojem, jest symbolem, wokół którego narosła tradycja, ukształtowały się obyczaje, przypisują jej wpływ na estetykę, etykę. Poeta Luh Ju ułożył „CH“a – king“ (Święta księga herbaty“) w 3 tomach, całkowity kodeks przyrządzania i picia, w czym widzi tę samą harmonię i ten sam ład co we wszechświecie.

Osoby egzaltowane zwykły się oburzać na żonę hr. Henryka z „Nieboskiej“ ze „zawraca głowę poecie tortami“, może nawet niektóre z nich sądzą, że poetom wystarcza zapach fiołków. Tymczasem właśnie obojętność hr. Henryka na sprawy kulinarne jest ubocznym dowodem, że jest on fałszywym poetą.

Można by i warto ułożyć gastronomię literacką, gdzie obok wyznań pisarzy i wspomnień ludzi, którzy z nimi obcowali, znalazłyby się smakowite teksty, zaczerpnięte z poematów (bigos, kawa w „Panu Tadeuszu“), powieści, esejów. „Złocisty omlet błyszczy na stole, a zapach baraniny zaprawionej tymiankiem napełnia pokój“ — tymi słowami w opisie swej podróży po Bretanii Anatol France, wezwany na kolację, przerywa swe rozmyślania o Homerze. Wśród świeckich pisarzy niełatwo o ascetów, ich wrażliwość na dobrą kuchnię jest tylko jednym z objawów tej wrażliwości zmysłowej, która wyróżnia pisarza. Francuzi są szczególnie zaprzątnięci problemami podniebienia. Każdy pisarz francuski nosi w swym portfelu przepisy potraw, które wzbudziły jego ciekawość lub sympatię. I nie są one podobne do tych, jakie roztaczał przede mną Bolesław Leśmian: były to dania jego pomysłu i równie fantastyczne jak jego wiersze.

Jeśli na karcie potraw nie spotykamy nazwisk literackich, przyczyną jest snobizm restauratorów, którzy wolą je ozdabiać książętami i dyplomatami-Chateaubriand związał swe imię z pewnym rodzajem polędwicy wołowej, ale nie jako autor „Rene“, tylko jako ambasador. Za to głośne lokale często w swych nazwach odwołują się do dzieł literackich, np. „Gospoda pod Królową Gęsią Nóżką“, ciesząca się w Paryżu podwójną sławą: dobrej kuchni i klienteli intelektualnej. Akademia Gon-courtów zbiera się w słynnej restauracji Drouant i podczas obiadu debatuje nad nagrodą swego imienia.

„Natchnienie jest zależne od regularnych i smacznych posiłków” – nie wstydził się powtarzać poeta Baudelaire, który zaznawszy przeciwności losu, wiedział z własnego doświadczenia, jakim wrogiem stylu i myśli jest pusty żołądek.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *